Czy Ferrari spóźnia się z elektrycznymi modelami?

Czy Ferrari spóźnia się z elektrycznymi modelami?

Niespodzianki z luksusowego segmentu motoryzacyjnego znów na czołówkach wiadomości. Wszyscy zastanawiają się, jakie Ferrari może mieć problem ze sprzedażą, że nawet ta prestiżowa marka ma wątpliwości jeszcze przed rozpoczęciem produkcji.

W obliczu rosnącego zainteresowania aut elektrycznych, Ferrari wyraźnie zmaga się z tym wyzwaniem. Spośród wszystkich modeli, to właśnie te elektryczne wydają się budzić najwięcej kontrowersji wśród zamożnych klientów. Wygląda na to, że w segmentach luksusowych to nie ekologia, a preferencje na tradycyjne silniki spalinowe wciąż dominują. To smutny fakt dla firm takich jak Mercedes, który odnotowuje mizerne sprzedaże elektrycznej klasy G.

Wysoka cena i ekskluzywność sportowych samochodów nie wydaje się być wystarczającym dopingiem, by klienci przyjęli hybrydy lub w pełni elektryczne modele. Nawet limitowana produkcja Rimac Nevera, która zaledwie w 150 egzemplarzach trafiła na rynek, nie znalazła swoich nabywców.

Ferrari, które nie ukrywa faktu, że ich plany dotyczące produkcji drugiego elektrycznego modelu zostały opóźnione do 2028 roku, stara się również dostosować do potrzeb rynku. Pierwszy elektryczny model marki ma być zarezerwowany dla wąskiego grona kolekcjonerów, będąc w istocie symbolicznym krokiem ku nowej erze w branży motoryzacyjnej.

To, co najbardziej martwi, to wyraźny spadek popytu na luksusowe pojazdy elektryczne. Może się wydawać, że elity, które mogą sobie pozwolić na zakup takich aut, nie interesują się ekologicznymi rozwiązaniami. Przyszłość elektrycznych superaut pozostaje niepewna, a opinie ekspertów z Maranello mogą wskazywać na potrzeby głębszej analizy rynku.