Zgłoszenie wykroczenia - czego potrzeba?

Każdy, kto zgłasza wykroczenie drogowe, mógłby pomyśleć, że wystarczy dostarczyć zdjęcie i dane zgłaszającego, aby sprawa została rozpatrzona. Niestety, rzeczywistość bywa inna. Okazuje się, że dla straży miejskiej niezbędne jest również zeznanie świadka, co dla wielu może być zaskoczeniem.
W ostatnim czasie, spacerując po jednym z podwarszawskich miasteczek w poszukiwaniu baru z kebabem, natrafiłem na sytuację, która wymagała interwencji. Chodnik, z którego korzystali piesi, był całkowicie zastawiony przez dostawcze auto, co zmusiło mnie do wyjścia na jezdnię. W odległości 50 metrów znajdowały się wolne miejsca parkingowe, gdzie pojazd mógłby zaparkować. Przykre, że kobieta na elektrycznym wózku inwalidzkim miała poważny problem z pokonaniem przeszkody. Pozostało jej czekać na kierowcę busa.
Postanowiłem zgłosić incydent do straży miejskiej. Zazwyczaj, w takich sytuacjach, straż miejska otrzymuje od zgłaszającego zestaw informacji: zdjęcie nielegalnie zaparkowanego pojazdu, opis jego wykroczenia, oraz dane kontaktowe zgłaszającego. Na této podstawie mogą wszcząć postępowanie, wystawiając mandat, jeżeli pojazd nie był właściwie zgłaszany.
Nie zawsze sprawa kończy się na mandacie. Jeżeli kierowca nie przyjmuje mandatu i kieruje sprawę do sądu, wówczas sąd wymaga zeznania świadka, aby rozpatrzyć zgłoszenie. Gdy brak takiego zeznania, sprawa zostaje umorzona, nawet jeśli posiadamy dowód w postaci zdjęcia wykroczenia. Powód? Zniechęcenie obywateli do zgłaszania wykroczeń.
W obliczu tych trudności zdecydowałem się w końcu złożyć zeznanie. Proces ten był szybki, a moje dodatkowe uwagi uczyniły je pełniejszym. Dzięki temu, sprawca wykroczenia będzie zobowiązany do wskazania, kto prowadził pojazd.
Choć postawa straży miejskiej była budująca – przyjęli zgłoszenie i poprosili o zeznanie – niestety, wiele osób rezygnuje z interwencji. Sytuacja potencjalnie chroni sprawców wykroczeń, co prowadzi do frustracji obywateli. Brak reform w systemie mandatów sprawia, że nielegalne parkowanie wciąż jest zbyt często tolerowane.