Nowe mandaty za brak odstępu na drodze

Policja postanowiła zaczynać egzekwowanie przepisu, który uznano za praktycznie martwy. Kierowcy są zaskoczeni, że pomimo prostoty regulacji, tak wielu z nich naruszało przepisy.
Istnieje pojęcie desuetudo, które oznacza, że przepisy, które nie są przestrzegane, powinny być uważane za nieaktualne. Tak zwaną martwotę przepisów reprezentuje regulacja dotycząca bezpiecznego odstępu między pojazdami. Wprowadzona w połowie 2021 roku miała na celu poprawę bezpieczeństwa na autostradach i drogach ekspresowych, gdzie kierowcy często poruszają się zbyt blisko siebie.
Zgodnie z artykułem 19, ust. 3a ustawy Prawo o ruchu drogowym, kierowca musi utrzymywać odległość, która jest nie mniejsza niż połowa jego prędkości wyrażona w metrach. Przepis jednak nie był egzekwowany, ponieważ brakowało odpowiednich narzędzi do pomiaru odległości. Teraz to się zmienia dzięki wykorzystaniu dronów.
Ostatnio na drodze ekspresowej S5 pod Bydgoszczą policja, w ramach testów, kontrolowała, czy kierowcy przestrzegają minimalnej odległości od pojazdu przed nimi. Wyniki były zaskakujące: mimo że policjanci nie ujawnili liczby skontrolowanych kierowców, ośmiu z nich zostało ukaranych. Mandaty wahały się od 300 do 500 zł, a każdy z kierowców otrzymał również punkty karne.
Wśród ukaranych znaleźli się kierowcy różnych pojazdów. Na przykład Renault Master jechał z odległości 43 m przy zalecanej 56 m, a Mercedes CLA nie zachował minimum 55 m, mając jedynie 21 m odstępu. Optymistycznym, choć żartobliwym przypadkiem okazała się Dacia Duster, która również nie utrzymała bezpiecznego odstępu.
Wynika z tego, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo w ruchu drogowym nie spoczywa wyłącznie na kierowcach BMW. Warto mieć również na uwadze, że monitoring drogowy za pomocą dronów staje się realnością, co może wpłynąć na przyszłe zachowania na drodze.