Kto jest winny kolizji z motocyklem?

Wszyscy zastanawiają się, kto ponosi winę za kolizję samochodu z motocyklem, która miała miejsce na autostradzie. Sprawa ta wzbudza wiele emocji i ma dwa istotne aspekty.
Wyprzedzanie jest manewrem ściśle regulowanym przez Prawo o ruchu drogowym. Artykuł 24 wskazuje wyraźnie, kiedy i w jaki sposób można wyprzedzać, a kiedy lepiej tego unikać. W opisywanej sytuacji, kierowca samochodu poruszał się lewym pasem drogi ekspresowej i zamierzał zmienić pas na środkowy. Zauważył jednak, że z prawej strony inny pojazd wchodzi na ten sam pas, więc zrezygnował z manewru i powrócił na lewy pas. Takie zachowanie jest zgodne z przepisami, według których pierwszeństwo w zmianie pasa ma pojazd znajdujący się po prawej stronie.
Przerywanie manewru zmiany pasa nie jest zabronione, dopóki nie zakończymy go w pełni. To oznacza, że pas, z którego chcemy zjechać, nie jest jeszcze wolny. Zgodnie z prawem mamy prawo przyjąć, że inni uczestnicy ruchu stosują się do przepisów, co ułatwia ruch.
Jednak w przypadku wyprzedzania, jego podstawą jest upewnienie się, że mamy odpowiednie warunki. Artykuł 24 mówi jasno: kierowca ma obowiązek upewnić się, czy ma dobrą widoczność i miejsce do wyprzedzenia innych pojazdów.
Motocyklista, o którym mowa, postanowił jednak wyprzedzić samochód w sposób jednoznacznie zabroniony, ponieważ nie miał do tego miejsca i zignorował sygnał o zamiarze zmiany pasa przez kierowcę pojazdu przed nim. Niezależnie od kierunku tej zmiany, prawo jednoznacznie zabrania wyprzedzania, gdy inny pojazd zamierza zmienić pas. Taka sytuacja, w której motocyklista wyprzedzał nielegalnie, jest doskonałym przykładem z przepisów o ruchu drogowym.
Jednak to nie koniec sprawy. Po kolizji motocyklista nie zatrzymał się, co jest dużym problemem. Uciekł bowiem z miejsca zdarzenia, mimo że wiedział, iż doszło do kontaktu, ponieważ niemal stracił równowagę. Powinien był natychmiast zareagować i zatrzymać się w bezpiecznym miejscu. Ucieczka sugeruje, że miał świadomość swojej winy.
Po zatrzymaniu zaprzeczał wszystkiemu, ale nie wiadomo, jak dalej potoczyła się sprawa – czy zgłoszono ją policji. Czy gdybyście byli w sytuacji poszkodowanego, który ledwo uniknął wypadku, machnęlibyście ręką i uciekali przez 17 kilometrów? Choć prawo może wydawać się na stronie poszkodowanego kierowcy, będzie mu niezwykle trudno uzyskać sprawiedliwość. Istnieje ryzyko, że zostanie uznany za sprawcę incydentu, bo przedstawiciele różnych instytucji mogą mieć różne zdania na ten temat.